Z kolei diament Regent uznaje się za najdoskonalszy pod względem szlifu,
a jego historia jest jeszcze ciekawsza. Znalazł go niewolnik, pracujący
w jednej z kopalń diamentów Kompanii Wschodnioindyjskiej. Ukradł go
i ukrył go w ranie zrobionej w nodze, a następnie podarował pewnemu
marynarzowi, w zamian za pomoc w ucieczce. Marynarz sprzedał go
za niezbyt wysoką kwotę, którą szybko zresztą roztrwonił. Kamień trafił
w ręce gubernatora Madrasu, Pitta, który wywiózł go do Londynu. Tam
oszlifowano go na doskonały brylant o masie 140,5 karata. Pitt sprzedał
go regentowi Francji, księciu orleańskiemu za ponad trzy miliony
franków. Później brylant zdobił koronę królewską Ludwika XV i chociaż
w trakcie rewolucji francuskiej został skradziony, odnaleziono go wraz
z innymi klejnotami królewskimi w belce wiązania dachu. Obecnie, po dość
burzliwych losach, osiadł wreszcie w Luwrze i tam można podziwiać jego
doskonałość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz