sobota, 30 czerwca 2018

Tradycyjne techniki jubilerskie - Nielo

Nielo to technika zdobienia powierzchni przedmiotów rodzajem masy o charakterystycznej grafitowej barwie i szklistym połysku. Technika niello polega na wypełnieniu wgłębień rysunku wyrytych w płaszczyźnie metalu, łatwo topliwą sproszkowaną kompozycją metali (siarczku srebra, ołowiu, miedzi) oraz siarki i roztworu boraksu, tworzących razem masę. W zależności od wzajemnych proporcji składników barwa niello może być szara, aż po czarną.
Pod wpływem słabego ognia, który nie narusza metalowego podłoża, masa niella stapia się w wyżłobieniach, a po zeszlifowaniu jej nadmiaru obiekt poleruje się. W końcowym efekcie otrzymuje się czarny rysunek na jasnym naturalnym podłożu metalu (złota, srebra, miedzi, mosiądzu, żelaza). Istota zawsze polega na kontraście jasne-ciemne, podobnie jak w technice sgraffita. Przedmioty dekorowane za pomocą niello dają efekty pozornie podobne do emalii.
Niello jest elastyczne i rozciągliwe, nie osiąga szklistego połysku emalii. W technice niello uzyskuje się cieńszy i subtelniejszy rysunek w porównaniu z emalią. Niello jest całkowicie nieprzeźroczyste, nie robi wrażenia nałożonej dekoracji, ale inkrustacji i jest techniką trwalszą od emalii. Było często używane do zdobienia broni. Technika znana od starożytności, szczególnie popularna w średniowieczu.
Techniką Niela można uzyskać bardzo skomplikowane wzory a stopień komplikacji zależy jedynie od zdolności grawera wykonującego tak zwaną bazę pod nielo.

Source: Knobloch - Złotnictwo
Zastawniak - Złotnictwo i probiernictwo




Tradycyjne techniki jubilerskie - Emaliowanie

Emaliowanie to technika ozdabiania przy pomocy kolorowych, szklistych powłok pokrywających wybrane fragmenty przedmiotu. Emalia składa się głównie ze sproszkowanego kwarcu (szkło), tlenków różnych metali (które nadają kolor) i wody.
Emalia jest więc szkłem (a ściślej szkliwem barwionym tlenkami metali, o temperaturze topnienia ok. 750-850°C), nadaje się do zdobienia prawie wszystkich metali i ich stopów, które w wyżej wspomnianej temperaturze się nie topią.
Emalia jest krucha i łamliwa.
 Mieszaninę sproszkowanej emalii nakłada się w specjalnie w tym celu wykonane pola lub gniazda w metalu (emalia komórkowa), które czasem są reliefami (emalia reliefowa), a następnie wypala się w piecu. W wypadku emalii bardzo istotne jest, aby metal, z którego wykonany jest podkład pod emalię miał wyższą niż ona temperaturę topnienia, ale podobną rozszerzalność cieplną.
Najlepiej nadają się do tego celu złoto i miedź, srebro nie spełnia tych warunków w zadowalający sposób. 
Emalię znacznych grubości nakłada się w kilku warstwach, a aby zapobiec odkształcaniu się przedmiotu, spodnią warstwę pokrywa się warstwą tzw. kontremalii.
Po wypaleniu emalię studzi się powoli, a następnie szlifuje się i poleruje jej powierzchnię.
 Komórki emalii komórkowej wykonywane były z filigranu lub cienkich blaszek, w poszczególne pola wlewano na ogół emalie w różnych kolorach. Odmianą tej techniki jest emalia żłobkowa, w której gniazda pod emalię wycinano metodą grawerowania, wykuwania puncynami lub wytrawiano kwasami.
Emalia reliefowa wymagała wykonania reliefu wgłębnego, który następnie wypełniało się jednobarwną, transparentną emalią. W miejscach, gdzie warstwa emalii była najgrubsza kolor stawał się ciemniejszy i odwrotnie.
Istnieją także przykłady emalii ażurowej (rodzaj witrażu, bez spodniej warstwy metalu) oraz bardzo rzadka emalia, której podłożem był kryształ, w którym wycinano gemmę wklęsłą (intaglio), pokrywaną następnie złotymi płatkami i wypełnianą emalią. Emalią pokrywano także całe powierzchnie odlewów, lub za jej pomocą wykonywano barwne "malowidła".

Obecnie pracochłonną i trudną pracę z emaliami wykonują tylko nieliczni złotnicy. Szklane emalie często zastępowane są barwionymi żywicami epoksydowymi, które w odpowiednim połączeniu składników zastygają bez użycia temperatury.
Emalia jest jedną z najstarszych technik jubilerskich. Jest techniką wymagającą dużej wiedzy i cierpliwości. Niemniej jednak w dzisiejszym jubilerstwie zajmuje bardzo szczególne miejsce zarezerwowane dla biżuterii z najwyższej półki.

Source: Knobloch - Złotnictwo
Zastawniak - Złotnictwo i probiernictwo


Tradycyjne techniki jubilerskie - Inkrustacja i Demaskaż

Techniki te służą do wykonania dwu- lub wielobarwnego ornamentu na powierzchni przedmiotu dzięki wykorzystaniu różnic kolorystycznych poszczególnych metali.
Inkrustacja polega na wklepywaniu lub wtapianiu drutu w odpowiednie rowki wycięte w blasze zgodnie z rysunkiem ornamentu, a następnie wygładzaniu powierzchni. Przy specjalnym ukształtowaniu rowków, zaklepany w nich drut jest trwale zamocowany.

Damaskinaż polega na inkrustowaniu wygrawerowanego lub wytrawionego kwasem ornamentu złotem lub srebrem. Zdobienie wygładza się i poleruje, aż ornament staje się jednolity z powierzchnią przedmiotu (często w taki sposób zdobiona bywała broń).

Source: Knobloch - Złotnictwo
Zastawniak - Złotnictwo i probiernictwo


czwartek, 28 czerwca 2018

Rynek jubilerski custom i premium

Jubilerów szczególnie cieszy wzrost sprzedaży w segmencie biżuterii z górnego przedziału cenowego, wykonanej z metali szlachetnych, z naturalnymi kamieniami i o unikanym wzornictwie. Cena przestała już być najważniejszym kryterium zakupu, a klienci coraz częściej stawiają na jakość i wartość produktu, rezygnując z masowych wyrobów. Po latach królowania bylejakości i ozdób z sieciówek Polacy zaczynają doceniać kunszt profesjonalnych jubilerów.

Biżuteria stała się nieodłącznym elementem stroju, który idealnie dopełnia i podkreśla każdą stylizację, nawet najskromniejszą. Dlatego klienci szukają przede wszystkim modeli oryginalnych, wyjątkowych i gustownych. Powraca moda na biżuterię wartościową. Na Zachodzie, ale również w Polsce coraz bardziej widoczny jest trend odwrotu od biżuterii sieciowej, masowej. Jest ona produkowana w ogromnych nakładach, a co za tym idzie – często jest kiepskiej jakości, a przy tym nietania. A Polacy szukają czegoś, z czym się będą identyfikowali – biżuterii o ciekawym, nietuzinkowym wzornictwie, często ze szlachetnymi kamieniami.

Jubilerzy podkreślają, że nie ma jednego uniwersalnego trendu we wzornictwie. Wszystko zależy od upodobań klientów. Cena w tej chwili nie jest już głównym wyznacznikiem podjęcia decyzji: kupujemy czy nie. Często klient skłonny jest zapłacić wyższą cenę, ale w zamian za to oczekuje rzeczywiście biżuterii na dużo lepszym poziomie, z naturalnymi kamieniami o wysokich standardach, wysokich parametrach, biżuterii wykonanej z metali szlachetnych, takich jak złoto czy nawet platyna.
Klienci coraz bardziej doceniają biżuterię wykonaną przez rzemieślników, dlatego chętnie odwiedzają prywatne pracownie jubilerskie gdzie mogą znaleźć unikatową biżuterię.

Tak jak teraz każdy ma swojego fryzjera czy stomatologa, tak niedługo modnym pojęciem będzie „mój jubiler”. Wydaje się, że nadchodzi okres, w którym każdy będzie miał swojego jubilera, który będzie znał potrzeby swojego klienta, prace, które dla niego zrobił, do którego będzie można zawsze wrócić, u którego będzie można coś domówić – dokładnie tak jak było przed wojną czy nawet wcześniej.

Jubilerzy nie kryją satysfakcji z tego, że dobra biżuteria cieszy się coraz większym zainteresowaniem klientów. Dobra passa na rynku utrzymuje się już od jakiegoś czasu. Sprzyja to rozwojowi firm i ich umacnianiu się na rynku. Po ostatnich paru latach dużego zastoju następuje wyraźne odbicie na rynku jubilerskim. Wiąże to się m.in. z tym, że wyniki naszej gospodarki są pomyślne, wzrost PKB jest na przyzwoitym poziomie, wzrasta zatrudnienie. Portfel Polaka jest coraz bardziej zasobny, w związku z tym może on przeznaczyć więcej środków na zakup czegoś bardziej wartościowego i poszukuje wyrobów bardziej wyrafinowanych.

Podobnie jak projektanci mody, którzy co sezon lansują w swoich kolekcjach nowe wzory i kolory, tak samo jubilerzy podążają za różnymi trendami. Biżuteria stawia na kolor, ma być radosna, wesoła, ciekawa, optymistyczna. Na rynek wchodzi coraz więcej szlachetnych kamieni kolorowych, które ożywiają biżuterię.

Biżuteria jest nie tylko elementem stroju, lecz także prezentem z okazji ważnych uroczystości takich, jak ślub, komunia czy chrzest. Może być również inwestycją, zarówno emocjonalną, jak i finansową. Bardzo często sklepy jubilerskie odwiedzane są również w grudniu, kiedy klienci szukają dla swoich bliskich świątecznych i mikołajkowych upominków.

Dobra biżuteria po wielu latach budzi wspomnienia, rodzi jakiś sentyment, jest naprawdę wspaniałą wartością i wspaniałym przekazem, często pokoleniowym. Inwestycja w dobrą biżuterię wykonaną z metali i kamieni szlachetnych jest też świetną lokatą, której stopa zwrotu z całą pewnością po latach będzie bardzo wysoka.

Gdzie kupujemy biżuterię?...

Zakupy cennych drobiazgów przestały być, jak kiedyś, poważnym wydarzeniem wymagającym kilkukrotnych odwiedzin i dłuższych narad. Dziś coraz częściej biżuteria jest kupowana impulsowo, przy okazji wizyty na zakupach. Takie miłe prezenty lubią sobie robić kobiety, zwłaszcza w wieku 25–40 lat, choć wcześniej zwykle to panowie byli tymi, którzy regulowali biżuteryjne rachunki.

Biżuteria stała się częścią świata mody. Kobiety wiedzą już, że tak jak zmieniają się trendy w dziedzinie strojów, tak samo jest z dodatkami jubilerskimi. Kiedyś panowało przekonanie, że biżuteria jest na pokolenia, dziś są kolekcje na poszczególne sezony. Dobrym przykładem jest choćby pokolenie milenialsów, którzy kupują częściej, ale niezbyt drogie wyroby. Wszyscy producenci chcą jednak dotrzeć do jak najszerszego spektrum nabywców. Od młodych i niezbyt zamożnych po takich, którzy za jednym razem potrafią wydać ponad 100 tys. zł.

Dlatego polskie sieci chcą być postrzegane jako luksusowe, a jednocześnie nie chcą. Bo z jednej strony liczy się prestiż, a z drugiej lepiej nie być za bardzo „ą-ę”. To trochę wynika z postrzegania luksusu przez Polaków. Imponuje im, ale czasem także śmieszy i złości. Dla jednych każda biżuteria ze złota i srebra z definicji jest luksusowa, inni za taką uznają dopiero kolię wysadzaną brylantami.

- Nasze postrzeganie luksusu zależne jest od osiąganych dochodów. Osoby zamożne, czyli osiągające dochody w przedziale 7–20 tys. miesięcznie, za luksusowe uznają wyroby o cenie ponad 2 tys. zł, u osób o wyższych dochodach ta bariera jest na poziomie ponad dwa razy większym. – wyjaśnia Tomasz Wiśniewski, partner w KPMG, współautor raportu „Rynek dóbr luksusowych w Polsce”.
Według teorii marketingu towar, który jest w finansowym zasięgu więcej niż 20 proc. konsumentów, przestaje być luksusowy.
Dlatego Apart wprowadził oddzielne salony Apart Exclusive, w których ceny zaczynają się od 5 tys. zł.
– Sprzedajemy tam luksusową biżuterię ze złota i platyny dla zamożniejszych klientów, a także zegarki z najlepszych firm, głównie szwajcarskich. W okresie przedświątecznym brylanty cieszą się szczególną popularnością – wyjaśnia Piotr Rączynski z firmy Apart.

Walka o najbogatszego klienta nie jest łatwa, bo Apart, W. Kruk czy Yes to nie są światowe marki, jak Cartier, Tiffany, Bvlgari czy Mikimoto. Dlatego najbogatsi Polacy biżuteryjne zakupy zamiast w Poznaniu, Warszawie czy Krakowie wolą robić w Paryżu, Londynie lub Nowym Jorku. Tak działa zjawisko zwane w ekonomii „efektem snoba”. By nie zatracić poczucia swej wyjątkowości i elitarności, najbogatsi unikają kupowania wyrobów marek nadmiernie według nich dostępnych.

– Z naszych badań wynika, że do kupowania za granicą luksusowej biżuterii słynnych marek skłania osoby najbogatsze także większy wybór i przekonanie, że ceny będą tam niższe – wyjaśnia Tomasz Wiśniewski z KPMG.
Biżuteria ze złota, srebra i kamieni szlachetnych za sprawą sieci jubilerskich demokratyzuje się, stając się dostępna dla coraz większej grupy Polaków. Popyt rośnie w tempie dwucyfrowym.

– To efekt szybkiego bogacenia się społeczeństwa. Biżuteria i drogie zegarki stanowią komunikat świadczący o aspiracjach i społecznym statusie. Bo z natury jesteśmy próżni – wyjaśnia prof. Małgorzata Bombol z SGH, badaczka ekonomicznych zachowań Polaków.

W obecnych realiach bardzo dobrze sobie radzą mali producenci biżuterii. Pomimo znacząco ograniczonego dostępu do technik marketingowych, powszechnych w dużych korporacjach, także małe firmy znajdują swoje miejsce na dzisiejszym rynku. Ich domeną jest produkcja biżuterii, której nie sposób znaleźć w salonie jubilerskim w galerii handlowej. Takie firmy z powodzeniem dostarczają na rynek biżuterię z segmentu premium i gwarantują niepowtarzalność swoich wyrobów. Jubilerzy nawet jeżeli utrzymują produkcję seryjną pewnej części asortymentu to i tak ich główną produkcją jest najczęściej biżuteria wykonywana na zamówienie według indywidualnych projektów z gwarancją niepowtarzalności.


Licytujemy samorodki na pierścionek dla klienta z USA

Australia to piękne miejsce.
To niesamowity kraj pięknych krajobrazów, wspaniałych i niebezpiecznych zwierząt oraz ojczyzna Aborygenów.
To również kraj w którym wydobywa się cały przekrój metali szlachetnych oraz diamenty.
Tu działa Perth Mint w której wytapia się tony złota i produkuje miliony złotych monet.
Jednak nie dla pięknych krajobrazów interesujemy się Australią.
Nasze zainteresowanie także nie skupia się na wspaniałych zwierzętach.
W Australii rok rocznie firmy złotnicze z całego Świata starają się wylicytować niepowtarzalne samorodki złota.
Australijskie samorodki uchodzą za jedne z najciekawszych i najpiękniejszych na Świecie.
Złoto rodzime w bryłkach, uformowane przez Matkę Naturę stanowi obiekt pożądania pewnej grupy odbiorców. Nie ma dwóch identycznych samorodków. Podobnie jak nie ma dwóch identycznych płatków śniegu.
Samorodek jest  dziełem "sztuki jubilerskiej" wyprodukowanym przez naturalne procesy.
W rękach jubilera zamienia się w niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju biżuterię, która często jest ofiarowana ukochanym osobom jako pierścionek zaręczynowy.
W takim pierścionku samorodek występuje w swojej formie naturalnej i jest osadzany tak jak kamień szlachetny.







Polska - Import i export biżuterii

Do kraju trafia rocznie biżuteria za ponad 1 mld złotych. Polskie sklepy są atrakcyjnym kierunkiem dla zachodnich producentów.
Największy udział mają wyroby z Chin, ale kraj ten systematycznie traci na znaczeniu – obecnie udział Chin to 24 proc.

Rynek rośnie

Włoscy producenci wciąż, mimo coraz większej konkurencji na świecie, utrzymują jedną z czołowych pozycji wśród twórców biżuterii. Włosi są piątym producentem wyrobów jubilerskich na świecie – mówi Antonino Maffodda, dyrektor Agencji Promocji i Internacjonalizacji Przedsiębiorstw Włoskich – Sekcji Promocji Handlu Ambasady Włoskiej, która jest organizatorem Italian Jewellery in Warsaw. Bierze w nich udział 45 firm włoskich firm jubilerskich.
Znakami rozpoznawczymi włoskich produktów są oryginalny styl i najwyższa jakość. To wartości cenione przez polskich odbiorców, dlatego zauważyć można coraz większe zainteresowanie włoskich firm polskim rynkiem.
Włochy to jeden z czołowych producentów i eksporterów wyrobów jubilerskich na świecie. W 2016 r. sprzedały biżuterię o wartości 6,4 mld euro, a na ten wynik pracuje ok. 25 tys. wytwórców biżuterii, którzy zatrudniają 80 tys. pracowników. Niemal 75 proc. produkcji trafia na eksport.



Polska jest dla nich atrakcyjnym rynkiem. Wartość sprzedaży biżuterii na naszym rynku w tym roku zbliży się już do 3 mld zł. Choć statystyczny konsument rocznie wydaje na tego typu wyroby kilka razy mniej niż Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy, to rynek systematycznie rośnie. Co producentów cieszy najbardziej – wzrost dotyczy nie tylko taniego segmentu ekonomicznego, ale także produktów kategorii premium czy zwłaszcza luksusowych.

Własna produkcja

Włosi od lat cieszą się renomą ekspertów jubilerskich i najzdolniejszych rzemieślników. To rynek, z którego wywodzi się wiele znanych brandów biżuteryjnych, w ofercie naszych krajowych salonów znajduje się kilka cenionych marek włoskich.


Włochy to nie tylko ojczyzna jednych z najciekawszych brandów biżuteryjnych, ale również zaplecze produkcyjne światowego rynku jubilerskiego. Tamtejsze zakłady wykonują biżuterię i akcesoria dla największych domów mody oraz realizują zamówienia jubilerów z wielu krajów.
Lokalna specjalizacja to drobna, bezkamieniowa biżuteria ze złota oraz duże formy. Włosi zdecydowanie przodują w produkcji łańcuszków, które stanowią nie tylko samodzielny produkt jubilerski, ale też komponent chętnie kupowany przez firmy z całego świata w postaci półproduktu do dalszej obróbki.

Powrót bursztynu

Dziś nadal część biżuterii sprowadzamy z Włoch. Jest to jednak niewielki procent. Coraz więcej biżuterii dostępnej w naszych krajowych salonach to własne projekty i produkcja. Produkcja biżuterii w kraju rośnie, a ślad za nią także jej eksport.
Głównym kierunkiem sprzedaży tej kategorii – z 31,6 proc. udziału – są Niemcy, a drugim rynkiem dla rodzimych wyrobów jubilerskich są Włochy. Również organizatorzy prezentacji włoskich firm w Polsce zwracają uwagę, że tamtejsze firmy często zaopatrują się właśnie w Polsce, zwłaszcza w srebro oraz bursztyn. Ten kamień jest naszą światową specjalnością i teraz znowu jest na fali.
Bursztyn, kilka lat temu kupowany głównie w USA i Europie Zachodniej, teraz podbija Bliski Wschód czy Azję. Chińczycy wolą go jednak w oprawie złotej, a nie srebrnej.
To dobry znak dla polskiego rynku biżuterii oraz dla rodzimych producentów. Uznanie takiego rynku jak włoski czy niemiecki wystawia bardzo dobre świadectwo naszym jubilerom.

środa, 27 czerwca 2018

Kimberley Proces once again - raz jeszcze

The Kimberley Process (KP) discussed plans for a reform agenda at its intersessional meeting in Antwerp last week, including broadening its definition of conflict diamonds.

“I believe the industry has expressed an unambiguous and clear position,” acting president Stephane Fischler of the World Diamond Council (WDC) — the group that represents the interests of the global diamond industry within the KP — told Rapaport News in regard to updating the definition. “We are endorsing a change in the scope of the KP.”

Other topics of discussion at the meeting were a deepening of the KP, including the strengthening of the system of controls and transforming the KP’s recommendations into minimum requirements. Talks also covered the issue of professionalization of the KP by establishing a permanent KP secretariat — a United Nations-mandated body to oversee excluded countries’ return to the diamond trade.

The intersessional featured discussions ahead of decisions the KP may make at its plenary meeting, which will take place in Brussels in November.

The fulfillment of this new agenda will be the start of a “KP 2.0” — a way for the KP to adapt to changing consumer demands, according to the Antwerp World Diamond Centre (AWDC).

Jansen Diamonds is following changes in the KP and recommendations of the AWDC. We are implementing the regulations and we are sure our gems comming from the conflict free areas.

***

Członkowie Procesu Kimberley (KP) omawiali plany reform na swoim spotkaniu między sesjami w Antwerpii w zeszłym tygodniu, w tym poszerzenie definicji diamentów konfliktowych.

"Uważam, że branża wyraziła jednoznaczne i jasne stanowisko" - powiedział prezes Stephane Fischler z World Diamond Council (WDC) - grupy, która reprezentuje interesy globalnego przemysłu diamentowego w ramach KP - powiedział Rapaport News w odniesieniu do aktualizacji definicji. "Popieramy zmianę zakresu KP."

Innymi tematami dyskusji na spotkaniu były pogłębienie KP, w tym wzmocnienie systemu kontroli i przekształcenie rekomendacji KP w minimalne wymagania. Rozmowy dotyczyły także kwestii profesjonalizacji KP poprzez utworzenie stałego sekretariatu KP - organu upoważnionego przez ONZ do nadzorowania powrotu krajów wykluczonych do handlu diamentami.

Dyskusje między sesjami odbywają się przed decyzjami KP na sesji plenarnej, która odbędzie się w listopadzie w Brukseli.

Realizacja tego nowego programu będzie początkiem "KP 2.0" - sposobu na dostosowanie się KP do zmieniających się wymagań konsumentów, zgodnie z Antwerp World Diamond Centre (AWDC).

Jansen Diamonds obserwuje zmiany zachodzące na sesjach KP oraz rekomendacje AWDC. Postępujemy zgodnie z wytycznymi i mamy pewność, że nasze kamienie pochodzą z rejonów wolnych od konfliktów.

Source: Rapaport diamonds.net

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Białe złoto niklowe i palladowe - gdzie jest problem i różnica?

Złoto zawsze kojarzyło się z żółtym kolorem, stan ten zmieniło odkrycie platyny. Metal ten, barwy szaro-białej, trafił do jubilerstwa za sprawą diamentów. Idealnie nadawał się do oprawy brylantów. Podkreślał wartość oprawianego kamienia, nadając mu jeszcze więcej szlachetności.
       Wysoka cena platyny, jej rzadkość z jednej strony, a z drugiej strony specyficzne własności takie jak: połysk, twardość, elastyczność spowodowały, że usiłowano znaleźć stop szlachetnego metalu, który by swoimi własnościami nie ustępował platynie, a był jednocześnie znacznie od niej tańszy.Uwieńczone powodzeniem poszukiwania słusznie skupiły się na stopach złota o białym zabarwieniu, tzw. białym złocie. Spośród metali szlachetnych pallad, a nieszlachetnych nikiel wykazały się własnością odbarwiania złota, dając tym samym możność osiągnięcia w stopach z nimi czysto białej barwy złota. Ponadto metale te obok innych domieszek (miedzi, cynku) ulepszają własności stopów złota dzięki temu, że dają im wysoki stopień twardości, elastyczności, wytrzymałości i trwałego połysku.
       W XIX wieku wiele firm jubilerskich rozpoczęło swoją przygodę z wybielaniem złota. Pierwsze stopy białego złota pojawiły się na rynku handlowym w 1912 r.. W Pforzheim firma                       „Dr Richter i Ska” uzyskała odbarwienie złota przez stopienie go z metalami grupy platynowców, przede wszystkim z palladem. Druga firma „C. Hafner” zastosowała do odbarwienia złota nikiel. Te pierwsze stopy posiadały dużą zawartość złota (75,0 – 80,0%). Stosunkowo szybko udało się tym firmom wyprodukować białe złoto prawie o każdej żądanej próbie.
Znamy bardzo rozmaite stopy białego złota: niektóre z nich składają się wyłącznie z szlachetnych metali, inne natomiast mają domieszki nieszlachetnych.
       Praktyczne znaczenie zyskały dotychczas dwa rodzaje stopów białego złota: stop z niklem i stop z palladem. Ostatnio reklamowane są stopy hybrydowe z niklem i palladem. Niekiedy oferowane są niskokaratowe stopy białego złota, w których jako wybielacz stosowane jest srebro.
       W ofercie handlowej wielu firm dostępne jest białe złoto w szerokiej gamie aż do 18 karatów, a nawet, jak w przypadku firm działających na Środkowym Wschodzie, 22 karatowe.
Wielu producentów podjęło prace nad opracowaniem stopów białego złota wolnych od niklu.
Podstawowym problem niklu to alergiczne oddziaływanie tego metalu na ciało ludzkie. Należy pamiętać, że niklowe stopy białego złota ze względu na silne wybielanie złota przez nikiel oraz cenę takiego stopu stanowią największy udział w rynku. Wprowadzone nowe przepisy unijne i regulacje w wielu państwach, do których należą czołowi producenci biżuterii, wymuszają stopniową eliminację z rynku tego typu stopów. Oczywiste jest poszukiwanie alternatywy dla niklu. Część z nich zawiera możliwie najmniejszą zawartość palladu, przy której pojawia się efekt wybielenia stopu. O wiele liczniejszą grupę stanowi rodzina ligur na bazie manganu jako głównego wybielacza, ewentualnie z pewnymi dodatkami żelaza lub chromu.
       Niestety wiele z tych stopów nie w pełni nadaje się do zastosowań technicznych. Mogą być trudne w obróbce i nietrwałe w eksploatacji, a jednocześnie charakteryzować się widocznym zażółceniem wyrobu. Opracowanie stopów o zadowalającej kombinacji koloru i właściwości metalurgicznych jest trudnym zadaniem i często musi się kończyć kompromisem. Czy te alternatywne stopy białego złota przetrwają na rynku jest sprawą dyskusyjną.
Stopy palladowego białego złota oparte są na ligurach palladowo-srebrno-cynkowych, ewentualnie z pewnymi dodatkami miedzi i niklu dla poprawy właściwości mechanicznych. Wysoka zawartość palladu w stopie (> 12 %) pozwala na uzyskanie ciepłego odcienia bieli. Okupione to jest koniecznością stosowania wyższych temperatur topnienia, co utrudnia odlewanie na tracony wosk. Pallad ma znacznie większy ciężar właściwy niż nikiel, przez co stop ma większą gęstość, a to przekłada się na wyższą cenę. Należy pamiętać, że klienci często oczekują, że wyroby z białego złota będą w cenie zbliżonej do wyrobów z żółtego złota. W związku z tym w celu obniżenia ceny do wielu stopów komercyjnych palladowego białego złota wprowadza się miedź, co niestety odbija się na jakości uzyskiwanej bieli. Tym samym wymusza to konieczność pokrywania biżuterii rodem.
       Stopy palladowe białego złota o dużej zawartości palladu są stosowane do wytwarzania biżuterii typu Premium. Na tym rynku skutecznie konkurują ceną z biżuterią z platyny.
Według Dyrektywy Unii Europejskiej 94/27/EC wprowadzonej w 1994 roku precyzującej warunki, jakie powinny spełniać wyroby ze stopów niklu, które pozostają w bezpośrednim i długotrwałym kontakcie ze skórą mamy określoną dopuszczalną szybkość uwalniania jonów niklu w wyniku korozji potowej (0,5 μg / cm2 / tydzień).
Stworzono trzy poziomy wartości granicznych korozji potowej, co pozwala na podjęcie decyzji: 
– wyrób może być dopuszczony do obrotu, 
– wyrób nie spełnia wymagań normy i nie może być dopuszczony do obrotu, 
– nie można podjąć decyzji.
Naszym zdaniem, każdy organizm reaguje inaczej i na ten temat można ciągle prowadzić wiele dyskusji.
Biorąc pod uwagę najwyższe dobro naszych Klientów, już na wstępie działalności naszej firmy podjęliśmy decyzję o całkowitym wyeliminowaniu niklu jako metalu biorącego udział w stopach białego złota.
Wszelkie wyroby wykonane z białego złota wyprodukowane w Jansen Diamonds są wyrobami z białego złota palladowego.
Tym samym eliminujemy jakąkolwiek możliwość zaszkodzenia Klientowi, który nieświadomy możliwości alergizujących nosi biżuterię mogąca wywołać efekt alergiczny.
Nasze wyroby mogą być nieznacznie droższe ale możecie Państwo mieć pewność, że brylant jest zakuty w złoto z domieszką szlachetnego palladu a nie alergizującego niklu.



czwartek, 21 czerwca 2018

Wspólny wybór pierścionka zaręczynowego - Nowe pomysły ze Świata, które wkrótce pojawią się u nas

Helzberg Diamonds zainaugurował pierścionek pod nazwą „Will You?”.
Pierścionek kosztuje 50 $ i jest zastępstwem pierścionka zaręczynowego. Stanowi propozycję, która umożliwia parom wybór pierścionka zaręczynowego w późniejszym czasie.

Około 73% mężczyzn i 63% kobiet w związkach uważa, że ​​propozycje małżeńskie powinny być zaskoczeniem, powiedział jubiler, powołując się na ankietę przeprowadzoną w maju. Jednak spośród nich 62% mężczyzn stwierdziło, że najtrudniejszą częścią propozycji było wybieranie pierścionka, a 50% kobiet twierdziło, że najtrudniejszym aspektem było poinformowanie partnera o tym, jaki styl preferują.

W tym celu powstał „Will You?”. Pierścionek służy jako sposób na zaskoczenie kogoś propozycją, ale wciąż umożliwia wybór oficjalnego pierścionka zaręczynowego przez parę już wspólnie. Oferuje również sugestie dotyczące prezentacji gadżetu, takie jak: "Jesteś jedyna. Ale ten pierścień nie jest” czy „Wybierzmy jeden razem. "

Pojawia się w tradycyjnym pudełku z napisem "Pierwsza z wielu rzeczy, które zrobimy razem". Napis w środku mówi: "To jest pierścionek, a nie właściwy pierścionek".

„Stare reguły zaangażowania po prostu nie przystają do wielu dzisiejszych par, które szukają sposobów na tworzenie nowych tradycji, które uczczą ich miłość i zbliżają je do siebie", powiedział w poniedziałek Beryl Raff, prezes i dyrektor generalny Helzberga. Pierścień „Will You”? "Pomaga połączyć romantyczne propozycje romantycznej niespodzianki z pragnieniem wspólnego podejmowania decyzji.” - powiedział Raff.

Helzberg ma również na celu zachęcenie par do pozostania z marką podczas ich przyszłego zakupu pierścionków zaręczynowych. Klienci, którzy kupią tę ofertę, otrzymają korzystne rabaty przy zakupie "docelowych" pierścionków zaręczynowych.
 Source: Rapaport diamonds.net

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Brylant jako "zakładnik"... Takie historie się zdarzają

Nowojorska firma Global Diamond Group odmówiła zwrotu 30-karatowego różowego brylantu, próbując zmusić właściciela większościowego kamienia do wykupu swojego udziału. Informacja została przekazana zgodnie z treścią pozwu, który wpłynął do Sądu w stanie Nowy Jork.

Global, który ma brylant wypożyczony od L.J West Diamonds przetrzymuje kamień jako "zakładnika", aby L.J. West Diamonds wykupił 15% udziałów Globala w brylancie. Brylant ma wartość ponad 30 milionów dolarów, według L.J. Westa.

Dwie nowojorskie firmy Larry West, LJ West i Scottali Equity Partners, kupili w 2011 r. Owalny, 30.03-karatowy, fantazyjny, intensywny różowy kamień o czystości VVS2. Wkrótce po tym zakupie sprzedali udziały 15% kamienia - znanego już jako brylant Juliet - do Global, a kolejne 10% do niezależnego sprzedawcy, jak czytamy z dokumentów sądowych.

Global poprosił o wypożyczenie kamienia 22 maja tego roku, aby pokazać go potencjalnemu nabywcy. Wkrótce po otrzymaniu Julii, Global powiedział L.J. Westowi, że jej klient był zainteresowany zakupem. L.J. West odrzucił tę ofertę kupna, mówiąc, że cena była zbyt niska, ale powiedział Global, że można było sprzedać 15% udziałów Globala potencjalnemu klientowi zaproponowanej stawki.

Global poprosił L.J. Westa o wykup 15% w oparciu o cenę za karat, którą klient zaoferował za kamień. L.J. West odmówił zrobienia tego.

23 maja L.J. West zażądał zwrotu brylantu, aby wysłać go na wystawę w Las Vegas, gdzie miał klienta zainteresowanego zakupem, zgodnie z informacjami opublikowanymi w pozwie. Global odmówił zwrotu kamienia, chyba że L.J. West wykupi 15% udziałów, zgodnie ze złożonym wnioskiem.

"Odmawiając zwrotu brylantu powodom, zgodnie z wymogami umowy, i trzymając „brylantowego zakładnika”, aby spróbować wykupić kamień od powodów, pozwany uniemożliwił powodom przedstawienie brylantu na targach w Las Vegas potencjalnym klientom i powoduje [powód] nieodwracalną szkodę ", twierdzi LJ West.

Global uważa, że ​​L.J. West ma obowiązek albo sprzedać swój 75% udział w kamieniu po cenie, jaką oferuje potencjalny nabywca, albo wykupić 15% udziałów firmy Global po tej cenie - wyjaśnił L.J. West. L.J. West nie zgadza się, mówiąc, że nie ma takiego obowiązku.
Global, kiedy wypożyczył brylant, podpisał umowę, która przyznała mu prawo do zbadania kamienia i pokazania go potencjalnym nabywcom, zauważył L.J. West.
Global nie był uprawniony do sprzedaży kamienia i był zobowiązany do zwrócenia go do L.J. West na żądanie.
Aż do momentu, który wywołał spór, Global brał brylant na umowę wypożyczenia "około dwóch tuzinów" razy, i zwracał go za każdym razem po okazaniu go potencjalnym klientom, powiedział L.J. West. Rzadko utrzymywał kamień dłużej niż 24 godziny.

L.J. West prosi sąd o nakazanie Globalowi zwrotu brylantu i wypłaty odszkodowania w związku z odmową odesłania kamienia na żądanie. Firma zwróciła się również do sądu o stwierdzenie, że L.J. West nie jest zobowiązany do sprzedaży brylantu za cenę, którą uzna za niedopuszczalną.

Kamień jest jednym z największych i najcenniejszych kolorowych brylantów dostępnych obecnie na rynku, powiedział L.J. West. Został on wystawiony w Muzeum Historii Naturalnej w hrabstwie Los Angeles od grudnia 2016 do marca 2017 r.

Nikt z przedstawicieli Global Diamond Group nie chciał udzielić komentarzy w przedmiotowej sprawie.

Jak widać sytuacja jest dziwna i pomimo, że nie ma wpływu na ogólnoświatowy rynek handlu brylantami spowoduje zapewne diametralną zmianę podejścia w stosunkach partnerskich pomiędzy wieloma firmami.

Obydwie firmy współpracowały ze sobą długi czas ale jak widać w pewnym momencie sprawy potoczyły się w złym kierunku.

Sąd wyda werdykt z korzyścią dla jednej bądź drugiej strony natomiast brzydki zapach pozostanie wokół obydwu firm, chociaż wydaje się że źródło tego zapachu jest zlokalizowane tylko w sercu jednej z nich.

Na zdjęciu przedstawiamy brylant Juliet zamontowany w naszyjniku.
Zdjęcie pochodzi z L.J. West Diamonds

 Source: Rapaport diamonds.net

Niemożliwe stało się faktem. Zautomatyzowany proces szlifowania diamentów jest już dostępny

Grupa wynalazców z Antwerpii opracowała w pełni zautomatyzowaną technologię szlifowania diamentów, która, jak twierdzą, sprawi, że proces produkcji będzie 10 do 20 razy szybszy.

Nowy sprzęt, Fenix, potrzebuje półtorej godziny, aby wykonać pracę, która obecnie zajmuje szlifierzowi cały dzień, mówi oświadczenie wydane w środę przez Antwerpskie Centrum Diamentów (AWDC). Centrum Badań Naukowych i Technologicznych nad diamentami (WTOCD), jednostka belgijskiej organizacji handlowej, opracowywało maszynę przez 10 lat.

Szlifowanie diamentów prawie się nie zmieniło od XV wieku, kiedy Lodewijk van Bercken, jubiler w Antwerpii, odkrył, że jeden diament był w stanie polerować inny, powiedział AWDC. Nawet dzisiaj większość prac wykonywana jest ręcznie, co utrudnia utrzymanie sektora produkcyjnego ze względu na wysokie koszty pracy - wyjaśniła grupa.

"To odkrycie całkowicie zmienia proces polerowania diamentów" - powiedział Ari Epstein, dyrektor generalny AWDC. "Dzisiejsze zarobki po prostu sprawiają, że wykonywanie tego pracochłonnego zawodu w naszym kraju jest zbyt kosztowne. Fenix ​​kładzie temu kres i może być prawdziwym zmieniaczem w branży diamentowej w Antwerpii. "

Fenix ​​jest również dokładniejszy niż ręczne szlifowanie, ponieważ bierze pod uwagę ziarno i krystaliczną orientację każdego diamentu, powiedział Yves Kerremans, CEO WTOCD.

Różne firmy diamentowe z siedzibą w Antwerpii testują technologię, która będzie dostępna publicznie we wrześniu.

Jak to wpłynie na ceny brylantów tego jeszcze nie wiemy. Odpowiedź poznamy wkrótce.

Source: Rapaport diamonds.net

Impossibe is a reality. New automated diamond polishing process is now available

Researchers in Antwerp have developed fully automated polishing technology that, they claim, will make the production process 10 to 20 times faster.

The new equipment, Fenix, will take an hour and a half to carry out work that currently takes manufacturers a full day, the Antwerp World Diamond Centre (AWDC) said Monday. The Scientific and Technological Research Center for Diamonds (WTOCD), a unit of the Belgian trade organization, developed the machine over 10 years.

Diamond polishing has barely progressed since the 15th century, when Lodewijk van Bercken, a jeweler in Antwerp, discovered that one diamond was capable of polishing another one, the AWDC said. Even today, most of the work is done by hand, making it difficult for the diamond hub to sustain a manufacturing sector due to high labor costs, the group explained.

“This discovery fundamentally changes the diamond-polishing process,” said Ari Epstein, CEO of the AWDC. “Today’s wages simply make it too expensive to conduct this labor-intensive job in our country. Fenix puts an end to this, and can therefore be a real game changer for the Antwerp diamond industry.”

Fenix is also more accurate than manual polishing, as it takes into account each diamond’s specific grain and crystal orientation, said Yves Kerremans, CEO of WTOCD.

Various Antwerp-based diamond companies are testing the technology, which will be available to the public in September.

How shall it affect diamond prices we don't know yet. The answer will be available soon...

Source: Rapaport diamonds.net

sobota, 16 czerwca 2018

Tradycyjne techniki jubilerskie - Grawer

Grawerowanie, Rytowanie -  Trwały rysunek na powierzchni przedmiotu.
Tym terminem określamy rycie ornamentów, napisów lub innych elementów zdobniczych przy pomocy sztychli grawerskich - niewielkich stalowych dłut oprawionych w rękojeści w kształcie grzybka (tzw. hefle).
Sztychle mają różne kształty, dzięki czemu pozwalają na rycie linii o różnych profilach. Jako podkładu przy grawerowaniu używa się skórzanej poduszki wypełnionej piaskiem, smoły repuserskiej lub kuli grawerskiej.

Rytownicy zajmują się wykonywaniem większych obiektów np. tablic. Ich sztychle różnią się długością ostrza roboczego i kształtem heftu ze względu na inny sposób trzymania i operowania tymi narzędziami.

Do grawerowania służą wykonane ze stali rylce- sztychle grawerskie zaopatrzone w  uchwyty. Zastosowanie sztychli o różnych profilach umożliwia uzyskanie zróżnicowanej struktury i ułożenia rowków we wcześniej zaplanowany wzór. Wygrawerowany metodą skrawania ornament może pozostać w kolorze podłoża- odcinając się od niego delikatną grą świateł i cieni lub zostać wypełniony odpowiednim materiałem np. niello dając w efekcie wyrazisty i barwny wzór.

Najstarszym znanym aktualnie przykładem zastosowania grawerunku dla ozdoby sprzętu codziennego użytku są pokryte rytami pojemniki na wodę ze strusich jaj. Znalezione zostały w Diepkloof Shelter Rock w Republice Południowej Afryki a ich wiek określa się na 60 000 lat. Liczne rysunki na ścianach jaskiń w tym również europejskich wykonane przez ludzi pierwotnych to również przykłady pierwotnego grawerstwa. Rytowano też na kościach upolowanych zwierząt. Odległej przeszłości sięga sztuka rzeźbienia i rytowania reliefów w kamieniach szlachetnych i półszlachetnych-gliptyka. Obrobione w ten sposób kamienie noszą nazwę gemm. W starożytnej kulturze sumeryckiej i hetyckiej ok. 3000 lat p.Ch. wykonywano grawerowane „pieczęcie”. Były to ozdoby z kamieni szlachetnych takich jak steatyt czy lapis lazuri mające również zastosowanie praktyczne.

Narzędzia stosowane w grawerstwie niewiele zmieniły się na przestrzeni dziejów chociaż od XVII wieku rozpoczęła się mechanizacja niektórych czynności. Najprostszym i najstarszym z nich był krzemienny rylec, który pojawił się w okresie górnego neolitu. Charakteryzował się wąskim ostrzem w formie kąta dwuściennego. Ze względu na ukształtowanie ostrza powstały z czasem rylce: klinowate, łamańce, węgłowe, jedynaki. Dały one początek szerokiej gamie sztychli grawerskich służących do dziś do grawerowania ręcznego. Znanym od dawna narzędziem grawerskim jest kula grawerska, swego rodzaju obrotowe imadło służące do mocowania obrabianego przedmiotu. W XVII wieku do grawerowania szkła zastosowano tarczę obrotową umożliwiającą cięcie płytkich wzorów delikatnego ornamentu. W roku 1603 skonstruowano we Włoszech pantograf ( gr. pantos-wszystek, grapho-rysuję) przyrząd do powiększania lub zmniejszania danego rysunku z dużą dokładnością w określonej skali.
Pantograf znalazł bardzo szybko zastosowanie również w grawerstwie. Najważniejszym elementem jego konstrukcji jest rylec zakończony diamentem umieszczony na jednym końcu ramienia . Na drugim końcu znajduje się metalowy wałek, który prowadzi się wewnątrz szablonu. Rylec żłobi tekst na przedmiocie w określonej wcześniej skali. We współczesnych pantografach diamentowy rylec zastąpiony jest wirującym frezem napędzanym przez silnik elektryczny.
W drugiej połowie XX wieku wraz z rozwojem techniki grawerstwo podzieliło się na grawerstwo zdobnicze oraz przemysłowe. Grawerstwo przemysłowe rozwinęło się w związku z powstaniem maszyn CNC (Computerizet Numerical Control). Układ sterowania numerycznego takiego urządzenia wyposażonego w mikrokomputer można dowolnie interaktywnie zaprogramować. Za pomocą tych urządzeń wytwarza się narzędzia dla wielu gałęzi przemysłu, bowiem obróbka CNC pozwala na szybkie, precyzyjne i powtarzalne wykonywanie bardzo skomplikowanych kształtów.
W grawerstwie zdobniczym wykorzystuje się natomiast lasery grawerskie.
Lasery grawerskie dzielimy na dwie grupy ze względu na źródło promieniowania. Pierwszą grupę stanowią urządzenia, w których źródłem promieniowania jest ciało stałe. Wytwarzają one wiązkę o długości fali od 810nm do 1064nm i służą głównie do znakowania metali. W tego typu urządzeniach o obudowie otwartej głowica jest na ogół nieruchoma a promień lasera za pomocą precyzyjnego układu luster jest kierowany w odpowiednie miejsce pola roboczego. Lustra w tych laserach sterowane są galwanoskanerami co umożliwia bardzo szybką i precyzyjną pracę. Stosowane są głównie w przemyśle z reguły służąc do wielkonakładowego znakowania np. kodów kreskowych. W reklamie stosowane są do grawerowania metalowych tablic informacyjnych. Do tego typu urządzeń zaliczamy laser neodymowy
Drugą grupę stanowią urządzenia w których źródłem promieniowania jest mieszanina gazów. Wśród nich najbardziej popularne są lasery na dwutlenek węgla. Wytwarzają one wiązkę o długości fali 10600nm dzięki czemu możliwe jest grawerowanie na bardzo szerokiej gamie materiałów z wyjątkiem metali. Długość fali tych laserów nie jest bowiem absorbowana przez atomy metali. Lasery CO2 mają najczęściej budowę ploterową. Nad stołem roboczym w płaszczyźnie XY znajduje się ruchoma głowica emitująca wiązkę laserową pod kątem prostym. Znajdują one zastosowanie w przemyśle ale przede wszystkim w usługach począwszy od wyrobu pieczątek przez zdobienie przedmiotów szklanych i ceramicznych do wytwarzania tablic informacyjnych i reklamowych.

Kolejną wykorzystywaną współcześnie metodą do grawerowania na metalach szczególnie wszelkich gadżetów reklamowych jest druk impaktowy. Jest to metoda uderzeniowa polegająca na wykuwaniu obrazu w metalu za pomocą wybijaka zakończonego diamentem. Automatyczna detekcja powierzchni, silne uderzenie o zróżnicowanej sile pozwala na dokładne odwzorowanie zarówno delikatnych przejść tonalnych jak też miejsc o dużym kontraście. Umożliwia to naniesienie na powierzchnię metalu zdjęć o doskonałej rozdzielczości. Oprócz doskonałego grawerunku odcieni, druku line art możliwe jest drukowanie tekstu na takich materiałach jak złoto, srebro, mosiądz a nawet stal nierdzewna i tytan.

Pomimo bardzo dynamicznego rozwoju techniki przypadającego na ostatnich kilkanaście lat nadal jest w użyciu cały wachlarz technik tradycyjnych.
Rylec grawerski, kula grawerska i skupienie wykonującego rysunek stwarzają atmosferę tajemniczości i magii która od zawsze gości w małych pracowniach grawerskich i jubilerskich.
Ręcznie wykonany rysunek czy napis jest niepowtarzalny i pomimo możliwości wystąpienia nieznacznych błędów i odchyłów od zamierzonego planu ma w sobie urok, którego brak grawerunkom maszynowym.
Zakładając na rękę pierścionek czy sygnet, widzimy owoc pracy ręki człowieka, który często całe swoje życie poświęcił temu abyśmy swoje oko mogli cieszyć ozdobami wykonanymi w Jego pracowni.

Source: Knobloch - Złotnictwo
Zastawniak - Złotnictwo i probiernictwo



Tradycyjne techniki jubilerskie - Filigran

Filigran -  to technika polegająca na wykonywaniu przedmiotów lub ich części z drobnej ażurowej siatki ze skręconych ze sobą drucików. Takie druty następnie walcuje się lub sklepuje tworząc charakterystyczny w kształcie płaskownik. Płaskownik ten wygina się w odpowiedni kształt i przylutowuje do podłoża. Tą metodą, bez warstwy spodniej, można było uzyskać także ozdoby ażurowe. W tej technice często wykorzystywane były motywy spiralne, a w wykonywaniu ozdób z użyciem filigranu przodowali Etruskowie.


Historia filigranu jako techniki jubilerskiej
W czasach starożytnych była to najbardziej rozbudowana technika złotnicza, wymagająca wyjątkowych umiejętności. Wyroby filigranowe przeznaczone były jedynie dla możnowładców dlatego tylko nieliczni rzemieślnicy znali tę technikę i jako elitarna przekazywana była z pokolenia na pokolenie głównie wśród członków rodziny.
Filigran jest techniką o długiej tradycji z początkiem w Mezopotamii, Syrii i Azji Środkowej co potwierdzają znaleziska z grobowców w Ur z 2500 lat p.n.e., z Troi II z 2200 lat p.n.e. jak również z Byblos (Liban) z 2000 r. pn.e.
Pierwsze, greckie przykłady filigranu pochodzą z okresu egejskiego co ukazały groby w Mesarze datowane właśnie na ten okres.
W Egipcie pojawił się przed 1900 r.p.n.e. a na Krecie 1700 r p.n.e., w samej Grecji występował między 1200 a 1100 r. p.n.e. W Egipcie wytwarzany był w XIV w . p.n.e. a o jego popularności świadczą znaleziska z grobowca „ Tutanhamona”.
Produkcję filigranu zatrzymały "Wieki Ciemne" 1100p.n.e do 900 p.n.e. Po tym okresie filigran na nowo pojawił się w 700 r. p.n.e. w Grecji i Etrurii. Silnym ośrodkiem była również Fenicja ale tam wzornictwo powtarzało się we wszystkich wariantach znanych w Grecji i Etrurii. We wszystkich wspomnianych ośrodkach wytwarzano podobną biżuterię a najpopularniejsze były kolczyki z dwiema ściankami o kwiatowym lub geometrycznym ornamencie.
Między 900 . pn.e. a 600 p.n.e. filigran był produkowany  masowo ale już  w okresie rzymskim stał się mniej popularny i miał bardzo słabą jakość. W zachodniej części imperium rzymskiego praktycznie zanikł. Na Wschodzie był kontynuowany i nawet powiększał swój zasięg o wschodnią Azję i Indie.
W okresie bizantyjskim w II w.n.e. rozwijał się w formach sakralnych czyli krzyżykach lub różańcach albo medalionach z chrześcijańskimi wizerunkami. W tym czasie łączono go z cloisonne (odsyłam do blog,art. Historia biżuterii Islamu) i kamieniami szlachetnymi.
W pierwszych wiekach okresu islamskiego w Azji filigran dominował na terenie Bliskiego Wschodu, Indii, Chin, Korei i Japonii .
W kolejnych wiekach złotnicy przypominali sobie o jego możliwościach dekoracyjnych i wznawiali produkcję dodając nowsze wzory stylistyczne lub formy charakterystyczne dla poszczególnych epok.
Między VIII a XII w. n.e. filigran był stosowany w złotnictwie celtyckim tworząc tzw. celtyckie węzły.
W Europie produkcją filigranu zajmowali się również Maurowie w Hiszpanii i Portugalii a wraz z ich ekspansją dotarł nawet do Ameryki Łacińskiej.
W czasach Renesansu ( XV w.-XVI w.) we Włoszech pojawił się w chrześcijańskich formach ale z antyczną stylistyką.
W okresie rewolucji przemysłowej(XVII w.- XVIIIw.) odkryto nowe, tańsze metale, które znalazły zastosowanie również w biżuterii. Tym sposobem filigran zaczęto wyrabiać np. w mosiądzu ale nie zachwycał on już tak jak w wiekach poprzednich.
W XVIII w. filigran idealnie sprawdzał się w produkcji różańców. W Europie głównym ośrodkiem produkcji filigranowych różańców był Schwäbisch Gmünd w Górnej Bawarii.

Source: Knobloch - Złotnictwo
Zastawniak - Złotnictwo i probiernictwo


piątek, 15 czerwca 2018

Republika Środkowoafrykańska odnawia Kimberley Proces

Republika Środkowoafrykańska (CAR) wyznaczyła weterana branży Petera Meeusa na stanowisko doradcy rządowego, zgodnie z dążeniami tego kraju, aby sektor diamentów działał w zgodzie z globalnymi standardami.

Meeus (na zdjęciu), jako międzynarodowy specjalista do spraw diamentów i specjalny doradca, pomoże CAR spełnić wymagania Systemu Certyfikacji Procesu Kimberley (KP) i tym samym poprawić wyniki ekonomiczne producentów diamentów.

Meeus jest członkiem i jednocześnie założycielem KP oraz byłym szefem zespołu organizacji odpowiedzialnego za monitorowanie przemysłu diamentowego CAR. Jest także byłym dyrektorem generalnym Antwerp World Diamond Centre (AWDC). Meeus był również prezesem Dubai Diamond Exchange podczas przewodnictwa Zjednoczonego Emiratu Arabskiego 2016 w KP, aż do pozostawienia stanowiska 1 stycznia tego roku.

KP, która ma na celu powstrzymanie krwawych diamentów od legalnego łańcucha dostaw, zakazała CAR eksportu surowych diamentów w 2013 roku po tym, jak rebelianci przejęli rząd narodu. Światowy organ nadzoru ponownie przyjął kraj w 2016 r., co pozwoliło mu wznowić wywóz z niektórych regionów, które KP uznało za zgodne.

"Cieszę się z tego spotkania, które jest ważnym krokiem w transformacji naszego przemysłu diamentowego" - powiedział Leopold Mboli Fatran, minister ds. górnictwa i geologii CAR.

Spotkanie odbywa się przed corocznym spotkaniem międzysesyjnym KP w Antwerpii, które odbędzie się przyszłym tygodniu.
Source: Rapaport diamonds.net

Etyka biznesu przedmiotem dyskusji na Rapaport's Town Hall Meeting

Jubilerzy i sprzedawcy brylantów dyskutowali o sposobach stworzenia etycznego łańcucha dostaw diamentów. Rozmowy toczyły się w zeszłym tygodniu, kiedy zebrali się na Rapaport’s Town Hall Meeting w Las Vegas.

Forum, które odbyło się 3 czerwca na wystawie JCK, miało na celu wypracowanie bardziej jednolitego podejścia do weryfikacji źródeł. Uczestnicy podzielili się swoimi doświadczeniami w pracy, aby upewnić się, że ich produkty pochodzą od wiarygodnych dostawców i przedstawili niektóre z wyzwań, jakie napotkali podczas tych starań.

Moderatorem dyskusji był przewodniczący Grupy Rapaport, Martin Rapaport, wraz z dr Morie Manyeh, ministrem kopalń i zasobów mineralnych w Sierra Leone.

Rapaport nakreślił plany zorganizowania podróży do Sierra Leone dla amerykańskich jubilerów, by spotkać się z górnikami. Wezwał także jubilerów do podróży do Surat w Indiach, aby wzmocnić więzi z innymi sektorami w łańcuchu dystrybucji.

Jak widzimy sektor bardzo poważnie podchodzi do zagadnienia etycznych dostaw kamieni.
Te wszystkie działania mają na celu wyeliminowanie z rynku tak zwanych krwawych diamentów.
Dobrą wiadomością jest to, że działania nie są pozorne i rzeczywiście przynoszą pożądane efekty.
Dla konsumenta oznacza to tylko spokojny sen i stuprocentowe zadowolenie z nabytych klejnotów.

Source: Rapaport diamonds.net

czwartek, 14 czerwca 2018

Nieznana strona diamentów z Indii

W Mahidharpurze, w wąskich uliczkach dzielnicy Suratu, diamenty przechodzą z rąk do rąk wprost na chodniku, na schodach kamienic i siedzeniach motocykli.

Mahidharpur jest sercem światowego rynku diamentów. Przez ten bazar przechodzi znaczna część światowych diamentów. Co roku w Suracie w ponad 3 tys. warsztatów przerabianych jest około kilka ton nieoszlifowanych diamentów. Sam Mahidharpur jest targowiskiem jakich wiele w Indiach, z tą różnicą, że sprzedawcy doskonale się znają i nikt z zewnątrz nie ma wstępu. Nie ma tu oszustów, bo za szwindel grozi banicja ze wspólnoty.

- Handlarze diamentami to całe rodziny, to klanowy biznes. Nikt z zewnątrz nie jest dopuszczany, bo stawka jest zbyt wielka - tłumaczy Jagdish, który diamentami handluje w Delhi. - Wszystko opiera się na bezwzględnym zaufaniu. Diamenty przekazywane są na słowo honoru, a kurierzy przewożą jednorazowo między miastami, bez obstawy, w walizkach i saszetkach diamenty o wartości nawet miliona rupii (ok. 52 tys. zł) - podkreśla handlarz, który nie chce podać nazwiska.

Jagdish mówi o mieszkańcach Palanpuru w dystrykcie Banaskantha na północy stanu Gudzarat. Pionierami diamentowego biznesu była społeczność wyznająca dzinizm, religię bliską buddyzmowi, lecz o surowszych regułach. Dziniści nie zabijają zwierząt, nie spożywają jajek oraz warzyw takich jak ziemniaki, które rosną pod ziemią.

Dziniści, znani z samodyscypliny, na początku XX w. zajęli się szlifowaniem diamentów i w latach 70. zaczęli przybywać do Antwerpii, stolicy światowych diamentów. Wyparli z biznesu żydowskich kupców dotąd dominujących na tym rynku, oferując nowe techniki szlifierskie oraz tanią siłę roboczą w Indiach. W szlifierniach pracują często dzieci, które lepiej radzą sobie z najmniejszymi diamentami.

Bazą handlarzy na subkontynencie stał się nadmorski Surat, oddalony od Palanpuru o niemal 600 km. Mimo że w biznes weszły inne społeczności, palanpurskie klany wciąż rozdają karty na światowym rynku.
Diamenty z Indii są obecne i z powodzeniem sprzedają się na największych giełdach diamentów na Świecie.

Source: Rapaport diamonds.net


środa, 13 czerwca 2018

Jaka jest przyszłość biżuterii inwestycyjnej?

Jak wynika z prognoz do 2020 r. wartość światowego rynku jubilerskiego ma wzrosnąć do 250 mld euro, podczas gdy w 2015 r. wynosiła 150 mld euro. Biżuteria to jednak nie tylko ozdoba, lecz także coraz częściej sposób na lokatę kapitału.
Najbardziej opłacalne są inwestycje w złoto, którego cena w Polsce wzrosła o 100 proc. w ciągu ostatnich kilkunastu lat, oraz brylanty i kamienie szlachetne. Zdaniem ekspertów warto kupować przede wszystkim rękodzielnicze wyroby o unikatowym sposobie wykonania.
Przemysł jubilerski w Europie i Stanach Zjednoczonych rozwija się bardzo dynamicznie i zdaniem analityków trend ten utrzyma się również w nadchodzących latach. W 2015 r. wartość światowego rynku biżuteryjnego wynosiła blisko 150 mld euro, a według prognoz firmy analitycznej McKinsey do 2020 r. ma wzrosnąć do 250 mld euro. W dobrej sytuacji jest także rynek polski, którego wartość rośnie średnio o 13 proc. rocznie.
Biżuteria przestaje być postrzegana wyłącznie jako ozdoba i coraz częściej interesują się nią inwestorzy.
Atrakcyjność inwestycji w brylanty czy biżuterię jest zależna od niuansów i specyfiki danego produktu. W samych brylantach, w przeciwieństwie do złota, nie kupujemy gramów, ale indywidualne sztuki. W wyrobach jest tak samo - to tak jak na rynku sztuki. Zwroty również mogą być zarówno bardzo wysokie, jak i niskie - mówi Artur Majsterek, doradca strategiczny Domu Jubilerskiego A&A.
Z danych rynkowych wynika, że cena złota w ciągu ostatnich kilkunastu lat wzrosła w Polsce o ponad 100 proc. Wartość brylantów tak w Polsce jak i na świecie pozostaje na stabilnym poziomie i według prognoz nie spadnie drastycznie w najbliższych latach. Może jednak podlegać wahaniom wynikającym z sezonowych trendów w modzie oraz sytuacji ekonomicznej na świecie.

Według danych marki DeBeers wartość światowego rynku biżuterii brylantowej wynosiła w 2016 r. 80 mld dol. Na cenę wyrobów jubilerskich oprócz wartości komponentów, a więc kruszcu i kamieni szlachetnych, mają wpływ także takie czynniki jak ich unikatowość, precyzja wykonania, stopień wykorzystania pracy rąk ludzkich.
Jeśli rękodzieło stworzyło coś nietypowego, pięknego, to ta rzecz będzie zyskiwać na wartości, będzie ją coraz trudniej powtórzyć. Widzimy takie przykłady na rynku. Stąd wielu Polaków, klientów domów jubilerskich, szuka bardzo nietypowych rzeczy, których wartość będzie wzrastać w przyszłości.
Jak podaje Dom Jubilerski A&A, koszt produkcji wysokiej jakości ręcznej biżuterii w ciągu ostatnich dziesięciu latach zwiększył się o ponad 100 proc., głównie ze względu na wzrost wynagrodzeń oraz mniejszą podaż doświadczonych jubilerów.
W przypadku biżuterii masowej, dostępnej w popularnych sieciach salonów jubilerskich, koszt robocizny wzrasta przede wszystkim wraz ze zwiększającą się ceną kruszców. Zdaniem ekspertów w najbliższych latach na rynku jubilerskim będzie zachodzić wyraźna polaryzacja na segment biżuterii premium oraz segment quick fashion.
Trendy na rynku biżuterii i brylantów są ciekawe. Nadchodzi pokolenie millenialsów, które patrzy na biżuterię trochę inaczej. Wiemy, jak ważny dla tego pokolenia jest wizerunek i pokazywanie się często w unikatowych rzeczach.
Oryginalnych, niepowtarzalnych precjozów poszukują również kobiety, które coraz śmielej inwestują na rynku jubilerskim. Ciekawym produktem dla inwestorów mogą być nie tylko takie kruszce i brylanty, lecz także kamienie kolorowe np. rubiny, szmaragdy, tanzanity czy szafiry.
Niejednokrotnie osiągają one wyższe ceny niż klasyczne, bezbarwne brylanty.
Myśląc o alokacji kapitału, warto się zainteresować kamieniami i kruszcami o wysokich parametrach, które łatwiej i szybciej sprzedać.
To coś, co widzimy w naszej populacji, zainteresowanie czystościami o najwyższych parametrach, to są IF-y, czyli kamienie nieskazitelnie czyste, kamienie bezbarwne, brylanty o kolorze D z tego powodu, że rynek tych kamieni jest bardziej płynny, zamiana z powrotem tego kamienia na gotówkę jest prostsza.
Do podjęcia działalności inwestycyjnej na rynku jubilerskim nie trzeba wysokich nakładów finansowych. Zacząć można już od niewielkich kwot, takich jak 500-1000 zł. Warto jednak pamiętać o tym, że przy niższych kwotach koszty transakcji stają się stosunkowo wysokie, a tym samym zmniejsza się zyskowność transakcji.
Zdjęcie przedstawia obrączkę ręcznie wykutą z 24-karatowego złota.
Takiej biżuterii nie znajdziemy w sklepach jubilerskich. Jest ona również ciężko osiągalna w krajach arabskich. Powodów jest wiele natomiast jeżeli chcemy zainwestować w złoto i jednocześnie mieć niepowtarzalną biżuterię to na pewno jest to ciekawa propozycja.
Są jubilerzy, którzy specjalizują się w produkcji wyrobów z 24 karatowego złota i operują na rynku biżuterii premium.
Brylant zakuty w pierścionek z 24 karatowego złota jest jednym z takich wyrobów.

wtorek, 12 czerwca 2018

Rekordowa sprzedaż rubinów w Singapurze

Gemfields odnotował rekordowe przychody na poziomie 71,8 miliona dolarów na czerwcowej aukcji rubinów w Singapurze, powiedział w poniedziałek dostawca kolorowych kamieni.

Firma sprzedała 588,656 karatów surowych, nie poddanych obróbce rubinów z kopalni Montepuez w Mozambiku, przy średniej cenie 122 USD za karat.

"Popyt na rubiny Mozambiku jest dobrze widoczny w rekordowych wynikach aukcji", powiedział Sean Gilbertson, CEO Gemfields i jego spółki macierzystej, Pallinghurst Resources.

Aukcja z 5 na 9 czerwca była 10-tą od 2014 roku aukcją na której firma sprzedawała rubiny.

Source: Rapaport diamonds.net

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Historia krwawych diamentów


Nielegalny handel diamentami to zaledwie 4% całego handlu tymi cennymi kamieniami – zdawać by się mogło, że zjawisko o tak niewielkiej skali nie powinno generować zbyt daleko idących problemów… Jednak jest inaczej. To prawdziwa plaga w krajach Trzeciego Świata. Kamienie pochodzące z nieznanych źródeł nazywa się "krwawymi diamentami" lub "brudnymi diamentami" - i nie bez kozery. Pozyskiwane nielegalnie diamenty od lat finansują krwawe rozgrywki dyktatorów w sferach konfliktów - wpływy z kontrolowanych przez nich kopalni przeznaczane są na zakup broni i utrzymywanie reżimów. Przymusowi pracownicy nielegalnych kopalni wydobywają kamienie w niebezpiecznych warunkach, bez żadnej opieki medycznej, muszą posługiwać się prymitywnymi narzędziami i dzień w dzień narażać swoje życie w obozach pracy. Bardzo często są to dzieci. Ci, którzy buntowali się przeciwko nieludzkim warunkom najczęściej karani byli okaleczeniem, torturami a nawet śmiercią. Proceder zdobywania kamieni z nielegalnych źródeł od lat stara się ukrócić Światowa Rada Diamentów (WDC) - grupa nadzorująca handel tymi szlachetnymi kamieniami. Walkę z tym problemem utrudnia fakt, że z chwilą gdy kamień zostanie oszlifowany trudno poznać z jakich źródeł pochodzi... Zdecydowaną reakcję ONZ wywołały wieloletnie konflikty w Sierra Leone - wojska rebeliantów finansowane były własnie z "krwawych diamentów". W latach 90 zginęło tam niemal 70 000 osób - a wiele zostało okaleczonych. Wtedy właśnie Peter Hains, ówczesny brytyjski sekretarz stanu na forum ONZ zaproponował wykluczenie szlachetnych diamentów z wolnego rynku kamieniami.  Jego hasłem stało się zdanie "Chcemy mieć pewność, że diament, który wkładamy na palec ukochanej osoby, nie był powodem odcięcia palca lub dłoni dziecku". Warto pamiętać, że przejęcie kontroli nad kopalniami diamentów w Sierra Leone przez paramilitarną organizację “Rewolucyjny Front Zjednoczenia” skończyło sie bankructwem całego państwa, wcześniej jednej z najlepiej rokujących gospodarek w Afryce... To smutny paradoks, że właśnie diamenty, największe bogactwo tamtych okolic, doprowadziły państwo na skraj upadku.
Walka z nielegalnym handlem diamentami wciąż trwa. Istotną jej częścią są próby przełamania obojętności niektórych nabywców - nie zastanawiających się nad źródłem pochodzenia kamieni. To do nich kierowane są głośne kampanie społeczne - takie jak "Conflict Diamonds" stworzona przez African Diamond Council. Hasła kampanii - "Każdy diament ma swoją historię. Nalegaj na okazanie certyfikatu. Nalegaj na prawdę." - mają uświadomić nabywcom, że część odpowiedzialności za straszny los przymusowych pracowników w strefach konfliktu spoczywa na nich. Interesujący pomysł na kampanię miała także organizacja Global Witness - propagowała konieczność sprawdzania pochodzenia zakupionych kamieni poprzez Walentynkowy apel do kupujących. Walentynki to zawsze czas wzmożonego zainteresowania kamieniami szlachetnymi - zatem też idealny moment by zapoznać nabywców z powodami i metodami sprawdzania pochodzenia pięknych brylantów.
Aktualnie diamentowy problem dotknął Zimbabwe - nałożono międzynarodowe sankcje na Mbada Diamonds i Candile Mining - przedsiębiorstwa związane z prezydentem Zimbabwe Robertem Mugabe. Eksport ogromnej ilości diamentów jest niemożliwy aż do uchylenia sankcji - kamienie czekać będą z pewnością ponad 9 miesięcy! Diamenty z Zimbabwe przemycane są do Manicy w Mozambiku. Przemytnicy (w tym tzw. "mrówki") pozbywają się ich po niezwykle atrakcyjnych cenach (gram nieoszlifowanych diamentów kosztuje w Manicy mniej niż 50 dolarów). Kamienie wędrują do Mali, Nigerii, Izraela czy Libanu - i tam, po odpowiedniej obróbce, sprzedawane są po cenach rynkowych.
Teraz klienci wybierający brylanty chcą mieć absolutną pewność, że kamienie nie mają nic wspólnego z krwawym procederem - decydując się na taką inwestycję należy korzystać z usług pewnych partnerów, którzy wprowadzili politykę etyki biznesu.
https://jansendiamonds.blogspot.com/2018/06/historia-i-zroda-naszych-kamieni.html
Certyfikaty - w naszej firmie są oczywiście dołączane bezpłatnie do każdego brylantu - są dowodem na legalne pochodzenie kamieni.

Słynne brylanty - Regent

Z kolei diament Regent uznaje się za najdoskonalszy pod względem szlifu, a jego historia jest jeszcze ciekawsza. Znalazł go niewolnik, pracujący w jednej z kopalń diamentów Kompanii Wschodnioindyjskiej. Ukradł go i ukrył go w ranie zrobionej w nodze, a następnie podarował pewnemu marynarzowi, w zamian za pomoc w ucieczce. Marynarz sprzedał go za niezbyt wysoką kwotę, którą szybko zresztą roztrwonił. Kamień trafił w ręce gubernatora Madrasu, Pitta, który wywiózł go do Londynu. Tam oszlifowano go na doskonały brylant o masie 140,5 karata. Pitt sprzedał go regentowi Francji, księciu orleańskiemu za ponad trzy miliony franków. Później brylant zdobił koronę królewską Ludwika XV i chociaż w trakcie rewolucji francuskiej został skradziony, odnaleziono go wraz z innymi klejnotami królewskimi w belce wiązania dachu. Obecnie, po dość burzliwych losach, osiadł wreszcie w Luwrze i tam można podziwiać jego doskonałość.

Słynne brylanty - Diament Szach

Kolejny diament, Szach, został znaleziony w dolinach rzek Golkondy. Był niezwykły, ponieważ jego długość wynosiła 3 cm, a szerokość 1 cm. Kamień stanowił własność książąt Achmednaharu. Na jednej ściance diamentu został wyryty przez miejscowych mistrzów napis „Burchan-Nazim-Szach Drugi. Rok 1000” (1591 r. wg naszej rachuby czasu). Niedługo potem władca północnych Indii, Wielki Mogoł, zdobywszy Achmednahar, zagarnął skarbiec wraz ze wspaniałym diamentem. Na polecenie miłośnika kamieni szlachetnych, szacha Dżechana (Władcy Świata), który sam zajmował się szlifowaniem, na innej ściance diamentu wyryto napis „Syn Dżechangirszacha-Dżechan-Szach. Rok 1051”.Po zdobyciu Indii przez perskiego szacha, Nadira, kamień ten wraz z innymi klejnotami dostał się do skarbca Persji. Sto lat później wyryto na nim kolejny, trzeci już napis: „Władca-Kadżar Fath-Ali-Szach-Sułtan. Rok 1242”. Po zamordowaniu w 1829 r. dyplomatycznego przedstawiciela Rosji w Teheranie (był nim Aleksander Gribojedow), Persja, jakby dla okupienia swej winy, ofiarowała Rosji ten wspaniały kamień. Obecnie znajduje się on na Kremlu.

Słynne brylanty - KOH-I-NOOR

Diament KOH-I-NOOR pochodzi z Indii. Waży 105 karatów (21,6 g). Obecnie znajduje się w koronie królowej matki i zdobi przód krzyża nad obręczą tego insygnium.
Nie jest dokładnie znane miejsce jego znalezienia, ani też jego najwcześniejsze dzieje. Pierwsza informacja o diamencie, będącym własnością radży Malwy znalazła się w kronikach dopiero w 1304 roku. Później przez 200 lat panowało milczenie, aż wypłynął na światło dzienne w skarbcu Babura, założyciela dynastii Wielkich Mogołów w 1526 roku.
Wiadomo, że był w posiadaniu różnych radżów i książąt indyjskich. Jako zdobycz wojenna dostał się do Delhi i stał się własnością szacha Nadira, który w 1739 roku zawładnął tym miastem. W kontrybucji wojennej zabrakło jednak legendarnego diamentu (pokonany ukrył go w zwojach swojego turbanu). Dzięki obyczajowi, który nakazywał zwycięzcy zaprosić pokonanego na ucztę, podczas której na znak pokoju dokonywano wymiany turbanów, Nadir Szach zdobył podstępem cenny kamień. Następnie kamień przeszedł w ręce Afgańczyków.W 1813 diament znalazł się w skarbcu władcy Lahaur. Po powstaniu sipajów w 1850 roku został skonfiskowany przez angielskie oddziały Kompanii Wschodnioindyjskiej wraz z innymi klejnotami koronnymi i ofiarowany królowej Wiktorii z okazji 250 rocznicy utworzenia Kompanii. Od tego czasu znajduje się w angielskim skarbcu koronnym. W 1911 roku Koh-i-noor został umieszczony w koronie królowej Marii, babki królowej Elżbiety II. Od 1937 roku zdobi koronę królewską Elżbiety, Królowej-Matki, która jest przechowywana w Tower w Londynie.

Słynne brylanty - Hoppe

Diament Hope z koeli pochodzi z Golkondy w Indiach. Uchodzi za największy barwny diament  o szafirowo-niebieskiej barwie, a jego masa to 112ct. Został kupiony w kopalni Kollur i przywieziony w 1668 do Francji przez Jeana Baptistę Taverniera. Następnie kupił go król Francji Ludwik XIV. Podróżnik nadał mu imię „Niebieski Tavernier”, a na francuskim dworze przez długie lata zwano go „Wielkim Niebieskim Diamentem”.
Kamień został oszlifowany, co zmniejszyło jego masę do 67 karatów. Ludwik XIV miał go na sobie tylko raz, zaś Ludwik XV pożyczył go pani du Barry, a Ludwik XVI pozwolił Marii Antoninie nosić klejnot, aż do czasu osadzenia  go w „ Złote Runo”. Do rewolucji francuskiej znajdował się w skarbcu koronnym. Brylant został ukradziony w 1792 r. w czasie włamania. Pojawił się dopiero w 1830r. w Londynie i został kupiony przez bankiera Henry’ego Philippa Hope’a, który nazwał go swoim nazwiskiem. Brylant nadal jednak podróżował. Trafił do sejfu nowojorskiego jubilera, później do rosyjskiego księcia. Był w skarbcu osmańskiego sułtana, a w 1911 r. został sprzedany przez Pierre’a Cartiera amerykańskiemu miliarderowi Edwardowi B. McLeanowi (właścicielowi Washington Post) za sumę 15 000 dolarów.Nieszczęśliwe losy kolejnych jego właścicieli spowodowały, że zaczęto podejrzewać, że brylant ten sprowadza nieszczęście na swego posiadacza. W 1958 r. jego ostatni nabywca, Harry Winston, najsłynniejszy amerykański jubiler, podarował go waszyngtońskiej Smithsonian Institution. Dzisiaj kamień, po oszlifowaniu, waży 44,4 karata i jest centralną ozdobą okazałego naszyjnika.

Słynne brylanty - Cullinan

Największy znaleziony dotychczas diament nosi nazwę Cullinan. Znaleziono go w kopalni Premier Mine w Pretorii w 1905 roku. Frederic Wells, superintendent kopalni, który znalazł kamień podczas inspekcji, początkowo sądził, że padł ofiarą żartu i znalazł podłożoną przez dowcipnych kolegów dużą bryłę szkła. Kamień ważył 3106 karatów (621 g). Jego kształt, nieregularny ośmiościan z widoczną płaszczyzną odłupania wskazywał, że pierwotnie był on jeszcze większy. Cullinanem nazwano go na cześć Thomasa Cullinana, założyciela Premier Diamond Mining Co.
Kamień został zakupiony przez rząd Transwaalu za 150 tysięcy funtów i podarowany królowi Edwardowi VII z okazji 66. urodzin. Podczas transportu do Londynu diament był strzeżony przez uzbrojonych strażników, a jego podróż obserwowana była przez dziennikarzy i fotografów. W rzeczywistości z wielką pompą podróżowała atrapa, a prawdziwy diament został zwyczajnie wysłany pocztą.
Po pocięciu i oszlifowaniu uzyskano z niego 105 brylantów (9 dużych i 96 mniejszych) o łącznej masie 1063,63 karata. Podziału i oszlifowania dokonała amsterdamska firma Asscher Diamond Co. Przygotowania do obróbki kamienia trwały dwa miesiące. Zbadano go pod mikroskopem, starannie zaprojektowano sposób podziału, wykonano też specjalny komplet narzędzi, które miały posłużyć do pocięcia i oszlifowania. I tu zaczęły się schody.
10 lutego 1908 roku Joseph Asscher przystąpił do podziału kamienia. Podczas pierwszej próby przełupania kamienia pękło stalowe ostrze, a diament pozostał nietknięty. Przy drugiej próbie kamień podzielił się dokładnie według planowanej płaszczyzny, jednak Josaph Asscher zasłabł i następne dwa tygodnie spędził w szpitalu. Nic dziwnego, stanął wobec chyba najtrudniejszego zadania, z jakim musiał się kiedykolwiek zmierzyć szlifierz diamentów.
Największe spośród uzyskanych kamieni to Cullinan I, zwany też Gwiazdą Afryki, ważący 520,2 kr (ok.104 g) oraz Cullinan II (317,4 kr) . Oba są  własnością Korony brytyjskiej.


niedziela, 10 czerwca 2018

Czy wiemy czym jest złoto?

Nie każdy wie, że z uncji złota można zrobić tak cienką i rozciągliwą nitkę, że mikroskopijny organizm mógłby po niej przejść z Aten do Paryża, gdyby tylko starczyło mu sił na przebycie tak długiej drogi. Nie każdy też widział, jakież było zdziwienie Kipa Wagnera, sławnego poszukiwacza skarbów, gdy wydobył z dna morza u wybrzeży Florydy ładunek hiszpańskiej floty, która zatonęła 250 lat wcześniej i ujrzał lśniące złoto - bez żadnych zmian, wynikających z upływu czasu i działania słonej wody.
Tablica Mendelejewa przyznaje złotu zaledwie 69 pozycję, między platyną, a rtęcią. Złoto jest błyszczące, ciężkie. Jego gęstość wynosi - 19,3 g/cm sześcienny, masa atomowa - 196,967, temperatura topnienia - 1061 stopni C, powyżej niej ten metal wydziela fioletowe opary, temperatura wrzenia - 2700 stopni C.
Złoto jest rozciągliwe. Sztabkę złota można przeciąć, modelować lub kuć na zimno. Ze złota można robić płatki, których grubość nie przekracza jednej piętnastej mikrona (przepuszcza już zielone światło). Uncja złota może pokryć powierzchnię 30 m kwadratowych lub można z niej wykonać nić długości 90 kilometrów lub powlec nią 1800 kilometrów drucika.
Jest bardzo wytrzymałe i sprężyste (4 kg/mm kwadratowy), odporne na zerwanie (13 kg/mm kwadratowy). Jest dobrym przewodnikiem elektryczności, izolatorem ciepła i zimna. Osłonki ze złota chronią przyrządy znajdujące się na statkach kosmicznych przed żarem wydobywającym się z silników.
Złoto, wystawione na działanie czynników atmosferycznych, nadal zachowuje połysk - bez względu na temperaturę. W słonej wodzie, nawet przez setki lat, złoty kruszec nie traci swych właściwości. Na złoto nie działają też kwasy, z wyjątkiem mieszaniny kwasu solnego i azotowego, która może je rozpuścić.
Dla człowieka złoto nie jest metalem lecz namiętnością. Bo tylko ta tłumaczy przyznaną i wyróżniającą go spośród innych matali pozycję.